Wiola i Sylwek odezwali się do mnie kilka miesięcy przed ślubem, a wszystkie szczegóły omówiliśmy na Skypie. Fajnie było ich zobaczyć, ale jeszcze lepiej było na się spotkać na żywo w sierpniu na krakowskim Podgórzu.
Przygotowania na pełnym luzie. Nikt się nigdzie nie spieszył, czuć było przyjemny dreszczyk emocji dwojga ludzi, którzy już za chwilę mięli przeżyć jeden z ważniejszych momentów w życiu.
Niewielkie mieszkanko wypełnione najbliższymi – rodzicami, dziadkami, przyjaciółmi – tymi, których chcemy mieć obok siebie w ważnych momentach.





















Ślub w samym centrum Krakowa – w przepięknym Klasztorze Karmelitów „Na Piasku” wzniesionym w trzecim ćwierćwieczu XV wieku! Białe mury, na ścianach złoto – musiało być pięknie! I w tej scenerii wyznanie miłości, przysięga i wzruszenia.



































Na rzut beretem (dosłownie!) od klasztoru była restauracja Pistacja, w której odbyło się wesele, ale zabawa zaczęła się już pod kościołem. Zadbał o to regionalny zespół muzyczny – trzech panów z trąbką, akordeonem i tamburynem. Odprowadzili nas pod samą restaurację!
Jak widzicie na zdjęciach – Karmelicka totalnie rozkopana, ale nikomu to nie przeszkadzało.




W tytule napisałam, że to zielony ślub, bo tak rzeczywiście było. Młodzi zadbali o to, żeby wszystko było spójne. Restauracja Pistacja cała pistacjowa, pełna roślin! Ja byłam zachwycona.
Jednak to był tylko dodatek. Najpiękniejsi w tym dniu byli Ci, którzy sobie ślubowali. Tak energicznej Panny Młodej jeszcze nie widziałam, tak pięknego pierwszego tańca też nie – idealne dopasowanie widać było, w każdym ich ruchu! Dotrwajcie do końca wpisu – na dole robi się ciekawie!

























Fajnie, że dotrwaliście do końca! Pozdrawiam Was z za obiektywu.

Zobacz więcej zdjęć ślubnych!